piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 8

Szłam do domu i strasznie się bałam. Drogę oświetlały mi jedynie latarnie. Rozglądałam się nerwowo na boki. Nagle obok mnie zatrzymało się jakieś auto.
- Hej mała. Wsiadasz? - zapytał jakiś łysy facet.  Przyspieszyłam kroku.
- Ej czekaj ! - jechał cały czas za mną. Puściłam się pędem. Biegłam ile sił w nogach. W końcu schowałam się w jakimś zaułku. Zgubiłam go. Wyszłam i szłam szybkim krokiem. Nagle wpadłam na kogoś i krzyknęłam z przerażenia. 
- Przepraszam. Nic ci nie jest? - zapytał jakiś męski głos. 
- Nie jest ok. - odparłam i spojrzałam w górę. Zobaczyłam mojego kolegę Michael'a ze szkoły.
- Destiny? - zapytał. Spojrzałam na niego.
- Michael?! Hej! - powiedziałam i przytuliłam go. 
- Co tu robisz tak późno? - spytał.
- Wracam od przyjaciół i właśnie uciekałam przed jakimś samochodem. Masakra jakaś. - westchnęłam.
- Chodź. Odprowadzę cię. - powiedział i ruszyliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym jak starzy przyjaciele. W końcu doszliśmy do mojego domu.
- Dziekuję. - rzekłam z uśmiechem.
- Nie ma za co. - odparł i mnie uścisnął. - Do zobaczenia.
- Pa. - pożegnałam się i weszłam do domu. Od razu poszłam pod prysznic i rzuciłam się na łóżko. Po chwili zasnęłam.




* RANO *


Obudziłam się niewyspana. Dzisiaj mama pozwoliła mi zostać w domu i nie iść do szkoły. Chociaż ona mnie rozumie. Wstałam z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się ( bez biżuterii ) i poszłam na dół. Zrobiłam sobie płatki i usiadłam przed TV. Leciała akurat powtórka X-factor. Widziałam siebie. Dziwne uczucie. Cieszyłam się, że przeszłam dalej. Nigdy nie pomyślałabym że odważę się na coś takiego. Westchnęłam i dalej jadłam. Gdy skończyłam akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Stali tam chłopcy z One Direction.

- CZEEEEŚĆ!!! - wrzasnęli i rzucili się na mnie. Zaczęłam się śmiać.
- Ej chłopaki.. Chłopcy.. EJ ! ! ! - wrzasnęłam. Oni zeszli ze mnie i wyszczerzyli się.
- Masz ochotę iść do MilkShake City ? - zapytał Niall.
- Pewnie. - odparłam. - Mamo! Wychodzę z chłopcami! - krzyknęłam i poszliśmy. Po drodze nie obyło się bez wygłupów. Niall gadał że nie może się doczekać kiedy będzie mógł usiąść i wypić shake'a, Louis cały czas mierzwił loki Hazzie, który za każdym razem się wkurzał. Tylko Liam pozostał jakiś cichy i spokojny.
- Liam? Co jest? - zapytałam łaskocząc go od tyłu w biodra.
- A nic. - spojrzał na mnie.
- Dobra. Destiny nie oszukasz. Mów. - powiedziałam.
- Ehh.. Pokłóciłem się z Danielle. - wyznał i spuścił głowę.
- Oj.. O co ?
- Bo ona uważa, że poświęcam jej coraz mniej czasu, i że.. - uciął w połowie zdania.
- I że...?
- ...że niby teraz bardziej zajmuję się tobą. - dokończył. Spojrzeliśmy na siebie. Nagle wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Śmiałam się bez końca jakbym uciekła z zakładu psychiatrycznego. Wszyscy momentalnie spojrzeli na mnie. Oparłam się o Liam'a i dalej się śmiałam. Nagle wszyscy zaczęli się śmiać ze mną.  Gdy już się uspokoiliśmy Harry wypalił:
- A z czego my się śmiejemy? - zapytał.
- Hahaha.. Ej Liam. Hahahaah. Mogę pogadać z Danielle? AHAHAHAH ! - śmiałam się mówiąc.
- Jasne. Hah. - sam się zaśmiał. 
W końcu doszliśmy do MS City. Zamówiliśmy sobie shake'i i zaczęliśmy je pochłaniać wygłupiając się. Potem wybrałam się do Danielle.

Na miejscu zadzwoniłam dzwonkiem.  Czekałam aż mi otworzy. Nagle drzwi sie otworzyły i ukazała się wysoka i szczupła szatynka z burza loków na głowie. Zmierzyła mnie wzrokiem i chciała zamknąć drzwi lecz ją powstrzymałam.
- Danielle. Możemy pogadać?
- Nie. - odparła ostro i zamknęła mi drzwi przed nosem. Westchnęłam i zadzwoniłam jeszcze parę razy.
- Czego ty chcesz?! - krzyknęła ponownie otwierając.
- Pogadać.
- Niby o czym?!
- O Liam'ie. - powiedziałam trochę ciszej. Ona spojrzała na mnie.
- Mogę wejść? - zapytałam. Wpuściła mnie. Weszłam i rozejrzałam się. No ładnie się urządziła.
- Więc mów po co przyszłaś. - powiedziała krzyżując ręce na piersiach.
- Bo.. Chciałam ci wytłumaczyć sytuację z Liam'em. To nie prawda, że zajmuje się bardziej mną. Jestem nowa w show-biznesie i on tylko pomaga mi się w tym wszystkim odnaleźć. Tak samo reszta chłopców. Kocham ich jako przyjaciół. Nic więcej mnie nie łączy z Li. - podeszłam do niej.
- Jesteś dla niego najważniejszą kobietą w życiu. On nigdy by cię nie zostawił dla kogoś takiego jak ja. I dla żadnej innej. Jesteś dla niego wyjątkowa. Jesteście ze sobą już długi cas. Liam nie zepsuł by czegoś tak wspaniałego. On cię kocha jak żadną inną. A między mną a nim jest czysta przyjaźń. Dzisiaj mi mówił, że bardzo to przeżywa bo nigdy nie spotkał tak cudownej dziewczyny jak ty. Doceń jego starania. Proszę. - skończyłam swój monolog i spojrzałam na nią. W jej oczach pojawiły się łzy. Rozpłakała się i wtuliła we mnie. 
- Dziękuję ci Destiny. Nie wiem jak mogłam go podejrzewać o coś takiego. Przepraszam cię. - szlochała w moje ramię.
- Nic się nie stało Dan. - tuliłam ją. - A teraz zrobimy ci nowy makijaż i pójdziemy do Liam'a, ok? - spojrzałam na nią. Ona pokiwała głową i poszłyśmy doprowadzić do porządku jej buzię.


Gdy skończyłam ruszyłyśmy do domu chłopców. Zapukałam i drzwi otworzył Zayn.
- O hej Destiny - uśmiechnął się. Spojrzał na Dan. - I hej Danielle. - powiedział.
- Hej. - powiedziałyśmy równo. Wpuścił nas i poszłyśmy do salonu. Na kanapie siedzieli chłopcy i coś oglądali. Odchrząknęłam. Wszyscy obrócili się w moją stronę.
- Liam. Masz gościa. - rzekłam a zza mnie wyszła Danielle.
- Hej Liam. - powiedziała cicho. 
- Danielle? - zapytał niedowierzając.
- Li,  ja chciałam ci to wszystko wytłumaczyć. - powiedziała i wzięła gdzieś Liam'a. 
Westchnęłam i rzuciłam się na kanapę między Hazzę, a Louisa. 
- Eeejjj.. - jęknął Lou. - Właśnie byłem w trakcie burzenia fryzury Hazzy. - powiedział obrażony.
- Destiny jesteś zbawieniem! - krzyknął Harry i przytulił się do mnie. Zaczęłam się śmiać. Boże co za matoły. Minęło jakieś 15 minut i z góry zbiegł szczęśliwy Liam. Podniósł mnie i zaczął kręcić wokół własnej osi.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję ! - krzyczał kręcąc się. Trochę rozkojarzona patrzyłam na niego jak na idiotę. Gdy mnie postawił starałam się chwycić równowagę. Danielle zaczęła się z nas śmiać.
- Eee. O co chodzi? - zapytałam potrząsając głową.
- To wszystko dzięki tobie! Dzięki tobie znów jesteśmy razem! Dziękuję! - powiedział i mnie przytulił.
- No nie za co Liam'ku. Już dobrze. - mówiłam do niego jak do dziecka a wszyscy się śmiali. 


Po całym dniu z chłopakami wróciłam zmęczona do domu. Padłam na łóżko zasypiając.




*




Hej :)
Dawno mnie tu nie było. Mój pierwszy rozdział na tym blogu. Jak się podoba? x Komentujcie. Bardzo mi zależy na waszych opiniach. :*


Enjoy ! x

sobota, 14 kwietnia 2012

Hejka : ) .

Siemka Ziomki . XD .

Jestem Gabi , ale pseudonim to " truskafffkowaaa " . 


Od teraz będę prowadziła tego bloga .


Carolciek mówi , że dobrze piszę , ale co do tego to nie jestem przekonana . : D .


Może sami zadecydujecie . ?


Nowy rozdział jest już w drodze . XD . 

No to Do Zobaczyska ; * .


piątek, 13 kwietnia 2012

Autor !!! :)

Cześć, cześć !!

Tu znowu carolcieeekkk, ale na tym blogu już ostatni raz ;p
Od teraz prawa do bloga są przekazane dla truskafffkowaaa
Czyli Gabi Świerczek :)

Uwierzcie mi na słowo, że ona świetnie pisze :)
Oczywiście ja będę czytała to co Gabi tu tworzy ;)

I ostatni raz tutaj zapraszam Was na moje blogi :
http://www.maybe-its-not-too-late.blogspot.com/
i
http://www.the-laast-faarewell.blogspot.com/


Pozdrawiam, Carolcieeekkk ;** <33

Nowy Właściciel !

Hej !!! :)

Jak już wiecie, za dużo mam tych wszystkich blogów. Zdecydowałam się pisać :
http://www.maybe-its-not-too-late.blogspot.com/

Chcę, aby ten blog został skończony, dlatego z chęcią oddam komuś prawa do tego bloga :)
Jest ktoś chętny ? Ma ktoś pomysł, co może być dlalej ? :)

Jeśli macie ochotę dalej go pisać, to kontaktujcie się ze mną :
GG : 32211147
twitter : @carolcieeekkk
skype : karolcieeekkk
facebook : http://www.facebook.com/#!/karolina.moskwa

Piszcie !!!!
Mam nadzieję, że ktoś się zgłosi do pisania ^^
Pozdrawiam, Carolcieeekkk

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 7

    Stałam przed drzwiami, które kierowały do prowadzącego. Po chwili razem z Steven'em i Christian'em już tam byliśmy.
- Gotowa ? - spytał mnie prowadzący.
- I to od dawna - uśmiechnęłam się. Po chwili wyszłam po jakiś schodach, po czym znalazłam się w długim, ciemnym i ciasnym korytarzu. Po lewej stronie usłyszałam :
- 3,2,1... Wchodzisz - po słowach jednego mężczyzny weszłam na scenę. Usłyszałam ogromne brawa i poczułam na sobie wzrok innych.
- Witam, przedstaw nam się - powiedział Louis.
- Jestem Destiny Hope, mam 16 lat. Aktualnie się uczę - powiedziałam. Moje ręce strasznie się trzęsły.
- Dobrze, no to scena jest twoja - uśmiechnęła się Kelly. Po jej słowach usłyszałam pierwsze dźwięki, które były mi bardzo znane. Zaczęłam śpiewać :

Seems like it was yesterday when I saw your face
You told me how proud you were, but I walked away
If only I knew what I know today
Ooh, ooh

I would hold you in my arms
I would take the pain away
Thank you for all you've done
Forgive all your mistakes
There's nothing I wouldn't do
To hear your voice again
Sometimes I wanna call you
But I know you won't be there

Ohh I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself by hurting you

Some days I feel broke inside but I won't admit
Sometimes I just wanna hide 'cause it's you I miss
And it's so hard to say goodbye
When it comes to these rules, yeaah.

Would you tell me I was wrong?
Would you help me understand?
Are you looking down upon me?
Are you proud of who I am?

There's nothing I wouldn't do
To have just one more chance
To look into your eyes
And see you looking back

Ohh I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself, ohh

If I had just one more day
I would tell you how much that I've missed you
Since you've been away
Ooh, it's dangerous
It's so out of line
To try and turn back time

I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself by hurting you



Usłyszałam brawa. Ludzie na sali zaczęli wstawać. Tak samo jak Louis, Kelly, Tulisa i Gary. To było niesamowite uczucie.
- Wow ! Jesteś niesamowita ! W tym było tyle emocji ! - powiedział Gary patrząc mi prosto w oczy.
- Dziękuję. Na prawdę dziękuję - do moich oczu zaczęły napływać łzy szczęścia.
- Destiny... Jesteś stworzona do śpiewania. Nie wiem jak inni, ale ja już cię widzę w finale tego programu - powiedziała Kelly.
- Dziękuję - łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Dziewczyno, ty nie płacz - uśmiechał się Louis - nie płacz, tylko idź się szykuj do kolejnego występu.
- Ja tylko powiem, że dziękuję ci za to, że tu jesteś - odparła Tulisa również ze łzami w oczach.
- To już chyba wiadomo... 4 razy tak. Zapraszamy dalej - po tych słowach rozryczałam się na dobre. Popatrzyłam jeszcze raz na publiczność i jurorów, po czym  poszłam w stronę back stage'u. Od razu przytuliłam Chris'a, a on mnie podniósł. Steven tak się cieszył, że przytulił się do prowadzącego. Zaczęłam się z niego śmiać. Potem w trójkę wróciliśmy na zaplecze, gdzie ludzie jeszcze oczekiwali na swój występ. Szybko wyciągnęłam z torby moją komórkę i zadzwoniłam do Harry'ego.
- Harry ! Dostałam się ! Było 4 razy tak ! - mówiłam ze łzami w oczach.
- Ja pie*dole ! - krzyknął - to zaje*iście !
- Nie pie*dol bo rodzinę powiększysz ! - zaczęłam się śmiać.
- Haha ! Lubię dzieci - również się śmiał. Po długiej rozmowie zadzwoniłam do rodziców. Opowiedziałam im o wszystkim. Potem razem z Stev'em i Chris'em pojechaliśmy do mojego domu. Czekali już tam na mnie moi rodzice, rodzice Chris'a, a także 1D. Wszyscy szeroko się uśmiechali. Cieszyłam się, że miałam takich wspaniałych ludzi przy sobie.
      Razem z chłopakami pojechaliśmy do domu Steven'a. Chłopcy mieli ochotę się opić ze szczęścia. Oczywiście ja byłam grzeczną dziewczynką i nie miałam zamiaru pić alkoholu.
     Gdy byliśmy na miejscu właściciel domu przyniósł dużo piw, kilka butelek wódki i 6 szampanów. Usiedliśmy w salonie.
- Ale szampana się napijesz, prawda ? - zapytał z uśmiechem menadżer.
- Tyle mogę się napić - zaśmiałam się. Chłopcy otworzyli szampana i śpiewając piosenkę "Hurt" zaczęliśmy pić. Po jednym kieliszku szampana miałam już dość. Nie lubiłam alkoholu.
     Po kilku godzinach wybiła północ. Uznałam, że powinnam już wracać do domu.
- Chłopaki, ja już pójdę - powiedziałam.
- Weź jeszcze zostań - mówił pijany Harry.
- Nie dzięki. Nie lubię towarzystwa takich żuli - śmiałam się biorąc moją torbę.
- Jakie żule ? Gdzie tu są żule ? - leżał na kanapie Zayn.
- Haha. Właśnie o ciebie mi chodzi. Dobra, ja serio już spadam. To cześć - pomachałam im i wyszłam z domu. Zadzwoniłam do mojego taty, aby po mnie przyjechał, lecz nie odbierał. Nie miałam jak się dostać do domu. Bałam się iść na nogach, ponieważ było późno i cholernie ciemno. Nie miałam jednak innego wyjścia. Zaczęłam podążać w stronę mojego domu.



***

Hejoł !!!
Uważam, że ten rozdział jest nudny i krótki, no ale cóż.
Nie mam weny.

Właśnie się dowiedziałam, że bliska mi osoba będzie mieć operację ;( ;( ;(
Eh... ;( ;(

Dobra, spadam, bo KTOŚ się drze -,- ;/
Pa ! x
+ zapraszam na mojego nowego bloga którego zaczne pisac juz wkrótce :
www.the-laast-faarewell.blogspot.com

piątek, 16 marca 2012

Rozdział 6

Nie wiedziałam co mam mówić. Przeprosić, wybiec z pokoju, czy całować dalej... Co wtedy czułam ? Przerażenie...
- H...H...Harry... Ja... Nie chciałam - tłumaczyłam się. Wszystkie oczy były wlepione we mnie i niego.
- Nic nie szkodzi... Rozumiem, że jesteś po prostu szczęśliwa - uśmiechnął się. Poczułam się troche lepiej, lecz nadal czułam smak jego ust. To wszystko było dziwne. Na raz podobał mi się Harry, Liam i Niall. Sama nie wiedziałam co robić.
     Kolejnego dnia obudził mnie Chris. Powiedział, żebym się zbierała, bo zaraz jadę z rodzicami, Chris'em, Steven'em i One Direction na spotkanie z tym całym dyrektorem studia. Całą drogę ćwiczyłam piosenkę Miley Cyrus - Hope you find it. Miałam ją zaprezentować przed tym dyrektorem.
     Na miejscu spotkaliśmy się z 1D i Steven'em. Bardzo się stresowałam. Gdy weszliśmy do środka, przywitaliśmy się z facetem w garniturze. Był to on - właściciel studia. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, gdzie był ogromny stół i pełno foteli. Każdy usiadł.
- No więc w czym mogę pomóc ? Słyszałem, że macie dla mnie jakiś materiał na gwiazdę - usłyszałam.
- Tak... To jest szesnastoletnia Destiny Hope. Ma ona świetny głos - wskazał na mnie Stev.
- Steven, Steven, Steven... Takie dzieciaki lansuje Disney, a nie poważna wytwórnia - usłyszałam.
- Ale przecież... - próbował coś powiedzieć mój menadżer.
- Jak skończy 18 lat, wtedy do mnie przyjdziecie - odparł facet.
- Nic się nie zmieniłeś Bob... Nadal jesteś tak płytki jak dawniej - dodał na koniec Steven i zaczął wychodzić, a my wszycy za nim. Nie udało się... A miało być tak pięknie. Rozpłakałam się. Po wyjściu z pomieszczenia uświadomiłam sobie, że moje marzenia legły w gruzach. Gdy Zayn zobaczył, że płaczę od razu mnie przytulił.
- Daruj sobie... - powiedziałam i szybko podążałam w stronę wyjścia.
- Nie czekajcie na mnie - zwróciłam się jeszcze do nich i szybko wyszłam z budynku. Na zewnątrz padał deszcz. Pasowało to bardzo do mojego nastroju. Nie przejmując się pogodą podążałam przed siebie. Moich łez było więcej, niż desczu na całym świecie. Usiadłam na najbliższej ławce, która była przy ulicy. Siedziałam cała przemoczona trzymając głowę w dłoniach.
- Nie udało się... Nie udało się... Jestem do niczego - powtarzałam sobie. Nagle zjawił się przede mną samochód. Szyba się uchyliła. Był to Liam.
- Wsiadaj - powiedział.
- Nie... Chcę być sama - powiedziałam. Chłopak zgasił samochód. Wyszedł na zewnątrz z jakąś kurtką, którą następnie mnie okrył.
- Destiny... Gdy poszedłem do X Factor, to za pierwszym razem mi się nie udało... Pamiętaj, że nie zawsze wszystko jest na początku tak, jakbyśmy chcieli, żeby było - przytulił mnie. Spojrzałam na niego. Wyglądał cudownie w mokrych włosach. Jego usta lśniły od deszczu. Przytuliłam go.
- Dziękuję... Dziękuję, że jesteś - wyszeptałam mu do ucha. Cali mokrzy wsiedliśmy do samochodu. W ciszy odwiózł mnie do mojego domu. Pożegnałam się i szybko weszłam do kamienicy. Otworzyłam mieszkanie i pognałam do mojego pokoju. Gdy Chris mnie zobaczył, od razu podniósł się z łóżka.
- Dest... - przytuliłam się do niego i znowu z moich oczu poleciały łzy. Zachowywałam się co najmniej, jakbym straciła bliską mi osobę, ale w pewnym sensie tak było... Staciłam największą szansę w moim życiu. Ciągle jednak zadawałam sobie pytanie :
- Czy warto się przejmować ? Przecież przede mną jeszcze całe życie. Nie wszystko udaje się za pierwszym razem !
Ale jednak wydawało mi się, że to była pierwsza i ostatnia szansa na osiągnięcie sukcesu. Czemu ten cały dyrektor tego studia musiał okazać się takim zimnym dupkiem ? Zmęczona opadłam na łóżko. Christian siedział wpatrując się we mnie. Po chwili zasnęłam.
    Gdy tylko się obudziłam usłyszałam głośne wyrazy szczęścia. Wstałam owijając się w koc. Poszłam do pokoju rodziców. Byli tam 1D, Steven i reszta. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Czułam, że jedynie ja tam nie pasuję z moim wyrazem twarzy.
- Co was tak cieszy ? - zapytałam.
- Hej - wstał Harry podchodząc do mnie. - A no wiesz... Za 3 tygodnie jest pierwszy kasting do VIII edycji X Factor... No więc wpadliśmy na pomysł, żeby pokazać innym na co cię stać i zdecydowaliśmy, że pójdziesz na przesłuchanie - uśmiechnął się chłopak.
- Em... Aha... I już tak się cieszycie, a ja nawet się nie zgodziłam - odparłam, a wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie.
- Ale masz ogromny talent - odparł Niall.
- Eh... Sami słyszeliście, takie dzieciaki jak ja promuje Disney, nie X Factor. Przykro mi - powiedziałam. Biorąc ubrania z pokoju poszłam do łazienki. Szybko się oporządziłam i poszłam na spacer. Po chwili spacerowania i rozmyślania usłyszałam głośne :
- Buu !
Bardzo się wystraszyłam. Okazało się, że był to Louis.
- Czy ja nie mogę mieć chwili spokoju ? Ciągle ktoś się pojawia. Wczoraj Liam, teraz ty... Eh - mówiłam.
- No widzisz. Jesteś na nas skazana - popatrzył mi w oczy i się uśmiechnął. Jakoś tak poprawił mi trochę humor.
- A więc pewnie wysłali cię, abyś przekonał mnie do X factor ?
- Nie. Sam chciałem to zrobić - zaśmiałam się.
- Nie przekonasz mnie... To nie ma sensu. Nie oszukujmy się... Jestem beztalenciem i... - nie pozwolił mi dokończyć. Zobaczyłam, że dał sobie z liścia w twarz. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Sorki, musiałem to zrobić, bo wydawało mi się, że powiedziałaś, że jesteś beztalenciem - powiedział.
- No bo tak powiedziałam... - ponownie się uderzył.
- Sorki, znowu jakieś zakłócenia...
- Louisie Tomlinsonie, jestem beztale... - zatkał mi usta palcem.
- Nie waż się tego mówić - spojrzał mi w oczy.
Destiny Veronico Hope ! Nie patrz na niego ! Ku*wa, ku*wa, ku*wa ! On mi się do cholery podoba ! Ugh... Kolejny ! Zayn w sumie też... Ku*wa ! S*ko !
W tamtym momencie miałam ochotę uderzyć się w twarz. Szybko odwróciłam od niego wzrok.
- Dobra... Niech wam będzie. Pójdę do X Factor - powiedziałam ni z tąd ni z owąd. Chłopak znowu się uderzył.
- Ej, ej, ej... Przecież nie powiedziałam, że jestem beztalenciem ! - zaczęłam się śmiac.
- Wiem... Ale nie mogę uwierzyć - przytulił mnie i podniusł. Potem szybko wróciliśmy do domu. Powiedzieliśmy reszcie o mojej decyzji. Byli bardzo szczęśliwi.
- Dobra... Kastingi z producentami za 3 tygodnie, ale musimy już się przygotować. Jeśli przed producentami nie zabłyśniesz, to nie dopuszczą cię do kastingów z jurorami - powiedział Steven.
- Wiem, wiem... - uśmiechnęłam się.
    Kolejnego dnia spotkaliśmy się w willi menadżera. chłopcy z 1D mieli pomóc mi w przygotowaniach. Przecież sami przez to przeszli. Chris również tam był.
- Dobra... Pierwsza sprawa... Co zaśpiewasz - odparł Zayn.
- Sama nie wiem... Nie mam pojęcia co by się nadawało - odpowiedziałam.
- Whitney Huston "I will always love you" ? - zaproponował Liam.
- A może tak Robbie Williams "Angel" ? - zapytał Niall.
- Pierwsze zapytajmy Dest, co lubi. Ona musi się przecież dobrze czuć w tym co będzie wykonywać - odparł Harry.
- Hm... Sama nie wiem. Może Christina Aguilera "Hurt" ? - zapytałam, a wszyscy powiedzieli, że to świetny pomysł. Po chwili Stev zaczął to grać na keybord'zie. Szybko znalazłam tekst piosenki w internecie na telefonie. Powoli przypominałam sobie jak to leciało. Zaczęliśmy ćwiczyć mój wokal.
    Tak nam zeszło do wieczora. Steven ciągle mi powtarzał, że po za próbami muszę oszczędzać głos. Tylko przytaknęłam. Było to ciężkie, dla rozgadanej 16-stolatki, ale warto było się poświęcić dla muzyki.
* 3 tygodnie później *
Nadszedł dzień kastingów przed producentami. Pojechałam tam z moim menadżerem. Moim ? No w sumie tak... Przecież to on pomagał mi spełniać marzenia. Był jeszcze niedoświadczony, ale widać było, że się starać, co bardzo ceniłam.
    Po kilku godzinach czekania nadeszła moja kolej. Weszłam do sali gdzie przywitało mnie kilka osób. Przywitałam się, przedstawiłam i poprosili mnie o występ. Podczas śpiewania serce wybijało mi rytm. Czułam to co robię. Widziałam, że ludzie, przed którymi śpiewałam równiez to czuli. Po skończeniu dostałam ogromne brawa. Powiedzieli, że świetnie sobie poradziłam i, że odezwą się w krótce. Pozostało mi tylko czekanie.
* 2 tygodnie później *
- Aaaa ! - zaczęłam piszczeć, gdy Steven mi powiedział, że dostałam się na kastingi przed jurami.
- Oszczędzaj głos - pouczył mnie mężczyzna. Szybko się zamknęłam i tylko skakałam z radości. Do kastingu miałam tylko 4 dni. Miałam śpiewać tę samą piosenkę. Dopracowaliśmy jedynie kilka wyciągnięć i byłam gotowa stanąć przed Louis'em, Gary'm, Kelly i Tulisą.
* 4 dni później *
Bardzo chciałam iść na kastingi z One Direction, ale niestety baliśmy się reakcji innych ludzi na ich widok.
    Steven, Chris i ja siedzieliśmy na zapleczu czekając na moją kolej. Miałam numerek 2173. Stresowałam się ? Czy ja wiem... Gorzej było na kastongach przed producentami, ponieważ nie miałam pewności, że mam jaki kolwiek talent, ale skoro przeszłam dalej, czyli może jednak coś potrafię ?
     Po kilku godzinach usłyszałam, że zaraz wchodzę na scenę. Moje serce mocniej zabiło...



***

Jest 6 !
Miał być dłuższy, ale Julka mówiła, żeby już wstawić :)
No to jest ;)
Komentujcie ;)
Pozdrawiam, Carolcieeekkk xxx

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 5

    Kolejnego dnia gdy się obudziłam Chris już nie spał, co bardzo mnie zdziwiło, ponieważ była dopiero 6 rano.
- Czemu już nie śpisz ? - wyszeptałam do chłopaka.
- Rozmyślam sobie - odpowiedział. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o tym o czym rozmyślał, po czym poszłam przygotować się do szkoły. Lekcje zaczynały się jak zawsze o 7:30 więc miałam półtorej godziny do zaczęcia się lekcji. Ubrałam się w jakieś krótkie shorty i jakiś top, zjadłam śniadanie i wyruszyłam do szkoły. Gdy tylko wyszłam z kamienicy pod moim domem czekał Harry. Zdziwił mnie tym, że tam był.
- Wskakuj mała - zaśmiał się. Wsiadłam do jego samochodu, po czym razem pojechaliśmy do szkoły. W drodze do szkoły troche rozmawialiśmy.
- I jak ? Przemyślałaś już sprawdę z karierą ? - spytał.
- Tak... Przyjmę waszą pomoc - mówiłam patrząc przed siebie z uśmiechem.
- To świetnie ! Wiedziałem, że się zgodzisz, dlatego załatwiłem ci już spotkanie z pewnym menadżerem - uśmiechnął się - Jest jeszcze niedoświadczony, ale wiemy, że się uda.
   
***
   Po szkole razem z chłopakami z 1D pojechaliśmy do kawiarni, gdzie mieliśmy mieć spotkanie z tym całym menadżerem. Strasznie się stresowałam. Chłopcy podeszli do jednego mężczyzny, a ja za nimi. Facet miał może około 24 lata. Był to przystojny szatyn o brązowych oczach i ładnym śnieżnobiałym uśmiechu. Na twarzy miał lekki trzydniowy zarost.
- Witaj Steven. To jest Destiny Hope - przedstawił mnie Harry.
- Cześć Destiny. Jestem Steven Sugar, chłopcy mówili, że masz niesamowity talent, więc postanowiłem to sprawdzić - uśmiechnął się do mnie.
- Czy ja wiem czy taki niesamowity - speszyłam się lekko.
- Nie bądź taka skromna - uśmiechnął się Niall. Wszyscy razem pojechaliśmy do domu Steven'a. Budynek był ogromny. Za domem był duży basen. Byłam pod ogromnym wrażeniem. Usiedliśmy w salonie.
- Dobrze Destiny, zaśpiewaj coś, abym mógł cię ocenić - odparł mężczyzna. Lekko się zestresowałam, lecz chwilę potem śpiewałam już piosenkę Queen - Show must go on. Gdy skończyłam Usłyszałam brawa.
- Chłopcy ! Mieliście racje ! To świetny materiał na wokalistkę ! - powiedział Stev podnosząc się z kanapy.
- Czyli pomoże mi pan ? - zapytałam.
- Jaki pan ? Mów mi Steven - powiedział. - Tak, oczywiście, że ci pomogę ! Jutro jedziemy na spotkanie z dyrektorem pewnego studia. Przesłucha cię i miejmy nadzieję, że podpiszecie umowę. Najważniejsze jest, żeby byli z tobą twoi rodzice. Mówiłaś im o dzisiejszym dniu, prawda ? - spytał, a wszyscy spojrzeli na mnie.
- No... Nie - speszyłam się, lecz oni wybuchnęli niepochamowanym śmiechem.
- No dobra, ok... Ale o jutrzejszym dniu musisz im już powiedzieć. Bez ich zgodny nie będziemy mogli nic zrobić - oznajmił.
- Ok, powiem na pewno - uśmiechnęłam się.
***
   Po powrocie do domu wszyscy siedzieli przed telewizorem rozmawiając. Weszłam do domu radosna.
- Mamo, tato... Mogę wam coś powiedzieć ? - zapytałam.
- Tak - powiedzieli równo.
- No więc dzisiaj byłam na spotkaniu z pewnym menadżerem i chce, abym zaczęła swoją karierę, jutro jedziemy porozmawiać z dyrektorem pewnego studia... Muszę mieć tylko waszą zgodę i musicie jechać tam ze mną - oznajmiłam.
- Co ? Nie ma mowy ! Jaka znowu kariera ! Za dużo seriali oglądasz - mówił tata.
- Ale na prawdę, ona świetnie śpiewa - wspierał mnie Chris.
- Dzieci idźcie się pobawić do innego pokoju. Nawet jeśli to by była prawda, to nie ma mowy o niczym takim - gdy to usłyszałam nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Pobiegłam do mojego pokoju trzaskając drzwiami i zamykając je na klucz. Wzięłam telefon i szybko zadzowniłam do Hazzy. On nie odbierał dlatego wykręciłam numer do Liam'a, który odebrał po pierwszym sygnale.
- Nie zgodzili się - płakałam.
- Co ? Destiny. Kompletnie cię nie rozumiem - odparł.
- Moi rodzice powiedzieli, że nie zgadzają się na żadną głupią karierę muzyczną.
- Co, ale jak to ? - zapytał.
- Po prostu powiedzieli, że zmyślam, że to jest kompletnie nierealne - nie mogłam zatamować łez.
- Dess, zaraz tam będziemy - usłyszałam i Li się rozłączył. Opadłam na moje łóżko wyciągając telefon i wchodząc na tt. Od razu dodałam twett'a :
" Nikt mnie nie rozumie ! Czemu rodzice nie pozwalają mi spełniać marzeń i spotkać się z tym dyrektorem studia ? Underestimated ;( " Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to 1D więc szybko poszłam otworzyć. Przyjechali razem z Steven'em. Zaprosiłam ich do pokoju rodziców. Wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów.
- Mamo, tato... To jest Steven Sugar. Menadżer. To on zaproponował mi współpracę - powidziałam, a on się przywitał.
- Witam. Chciałem poprosić o państwa zgodę. Wasza córka ma niesamowity głos i jeśli tylko pozwolą państwo jej spełniać marzenia możliwe, że wszystko się uda - odparł.
- Nie no, słyszeliśmy, że podobno ładnie śpiewa, ale jaka kariera ? Przecież nie uda się - usłyszałam od razu negatywne myśli taty. Wtedy nie mogłam wytrzymać. Zaczęłam śpiewać refren piosenki Adele - Roling in the deep. Wszyscy nagle ucichli i wsłuchali się w mój głos.
***
- Dziękuję! - przytuliłam rodziców, gdy tylko zgodzili się, aby spróbowała swoich sił. Byłam niezmiernie szczęśliwa. Chłopaki ( Chris też się wlicza ) i ja poszliśmy do mojego pokoju. Zaczęlismy tańczyć na samym środku taniec radości. Wyglądało to komicznie. Harry podniósł mnie i zakręcił. Byłam tak uradowana, że nie kontrolując niczego pocałowałam go. Gdy po chwili ochłonęłam dotarło do mnie co właśnie zrobiłam...


***

Jest !! :)
Liczę na jakieś chociaż 4 komentarze :) Nie liczę na więcej bo wiem, że tylko kilka osób to czyta xd
Pozdrawiam Was kochani ;* <3
Pa ! xxx

piątek, 2 marca 2012

Rozdział 4

    Była już 2 w nocy. Siedziałam z Chrisem rozmawiając o moim śpiewaniu. Uważał, że powinnam zignorować groźby Jessie i po prostu pokazać na co mnie stać. W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry, jesteśmy z policji. Mieszka tu może Destiny Hope ? - usłyszałam głos mężczyzny. Strasznie się wystraszyłam. Nie wiedziałam o co chodzi. Do pokoju weszła mama i poinformowała mnie o przybyciu policji. Szybko poszłam koło drzwi.
- Witam, o co chodzi ? - spytałam.
- Jest pani zatrzymana pod zarzutem pobicia Jessie Perry. Pójdzie pani z nami - usłyszałam.
- Ale ja nic nie zrobiłam - broniłam się.
- Wszystko wyjaśnimy na policji i w sądzie - powiedział wysoki brunet. Nie miałam wyjścia. Musiałam iść z nimi.

***

Na policji dowiedziałam się, że ktoś pobił Jessie. Nie wiedziałam czemu oskarżają o to mnie. Przecież ja nic nie zrobiłam. Po szkole od razu wróciłam do domu i cały czas rozmawiałam z Christianem. To było chore !
- Ale Jessie żyje, prawda ? - spytałam. Martwiłam się o nią. Mimo, że mnie szantażowała to i tak nie życzyłam jej źle. Nie miała bym serca tak postępować.
- Tak, ma jedynie złamaną rękę i kilka rozcięć na twarzy. Ale powinnaś wiedzieć skoro sama jej to zrobiłaś - usłyszałam. Nie mogłam wytrzymać - rozpłakałam się.
- Ja nic jej nie zrobiłam. Niby po co miałabym to robić ? - spytałam.
- Jessie powiedziała nam, że jako jedyna miałaś motyw. Mówiła, że chodziło o to, że ona umie śpiewać, a ty nie i strasznie jej tego zazdrościłaś - usłyszałam.
- To wcale nie było tak ! To ja podkładam jej głos ! - odparłam nieco wyższym tonem.
- Nie mamy na to dowodów.
- Zaśpiewać ? - spytałam jak głupia.
- Nie dziękuję - zaśmiał się policjant.

***
  
    Dwa dni później odbyła się już rozprawa sądowa. Bardzo szybko się to wszystko potoczyło, ale przecież jak ktoś jest bogaty, to takie sprawy załatwia od razu. Przez te całe dwa cholerne dni siedziałam w areszcie. Strasznie mi się tam nudziło.
- Otwieram rozprawę oskarżonej Destiny Hope. Jest ona podejrzana o pobicie Jessie Perry. Motywem była zazdrość o talent muzyczny. Jessie nie poniosła dużych obrażeń, lecz w jej prawej ręce została przesunięta kość, a na twarzy ma dużo zadrapań. Proszę usiąść - usłyszałam pierwsze słowa pani sędzi. Wszyscy usiedli. Sędzia coś tam jeszcze mówiła, po czym kazała mi wstać. Musiałam zeznawać.
- Powiedz nam co wydarzyło się dnia  12 czerwca 2011 roku ?
- Około 4 rano razem z moim kolegą Christianem wróciłam do mojego domu. Całą noc pracowaliśmy w studiu nad nową piosenką z Jessie i Patrickiem. Jak tylko wróciłam to spałam jakieś 3 godziny i potem poszłam do szkoły. W szkole jak zawsze nic się nie działo, a prosto ze szkoły wróciłam do domu i cały czas rozmawiałam z Christianem. Nic więcej się nie wydarzyło - wyjaśniłam. - Ja tego nie zrobiłam ! Nie miałam po co to robić ?! - dodałam po chwili.
- Ale to ty jako jedyna miałaś motyw - powiedział obrońca Jessie.
- Nie miałam motywu ! - podwyższyłam ton.
- Jak to nie ?! Zazdrościłaś mi tego, że potrafię śpiewać a ty nie ! - krzyknęła dziewczyna.
- Przecież ty nie um... - ugryzłam się w język. Nie mogłam przecież powiedzieć o naszej umowie, ale również nie chciałam być zamknięta za coś, czego nie zrobiłam. Sama nie wiedziałam co mam robić.
- Nic więcej już nie będę mówić - odparłam spuszczając głowę. Sędzia kazała mi usiąść. Tak też zrobiłam. Po chwili Jessie zaczęła zeznawać.
- Wysoki sądzie, ta dziewczyna prawie mnie zabiła ! - krzyknęła.
- Ale czy widziałaś twarz oskarżonej ? - spytał mój obrońca.
- No, no... No nie, ale to na pewno ona ! Przecież każdy mnie lubi - powiedziała dumna z siebie. Była strasznie żałosna. Oskarżała mnie o coś czego nie zrobiłam. Po Jessie na sale wchodzili po kolei Christian, Harry, Liam, Louis, Zayn, Niall i Patrick. Chris dotrzymał obietnicy i nie wygadał się z tymi nagraniami. Potwierdził jednak, że byłam z nim cały czas podczas tego wydarzenia. Moi rodzice również to potwierdzili, lecz Jess nadal upierała się przy swoim. Nagle Patrick wstał :
- Ja nie potrafię tak dłużej... To ja pobiłem Jessie - powiedział spuszczając głowę w dół. - Destiny, ja muszę to powiedzieć - zwrócił się do mnie.
- Patrick, daj spokój... Nikt nie musi o tym wiedzieć, przecież to nie ma z tym nic wspólnego - powiedziałam, a wszyscy spojrzeli na mnie.
- Wysoki sądzie... To ja pobiłem moją siostrę. Nie mogłem już wytrzymać... Traktowała wszystkich dookoła jak szmaty, a Destiny... Ona była szantażowana przez Jess. Tak na prawdę Destiny ma cudowny głos. Nagrywaliśmy w szkolnym studio jej wokal, a potem udawaliśmy przed One Direction, że to Jessie śpiewa. Tak samo było jak moja siostra była zaproszona na randkę z Harry'm. Destiny siedziała kilka stolików dalej i podpowiadała jej o czym ma z nim rozmawiać - mówił chłopak.
- Destiny, to prawda ? - zwrócił się do mnie Harry. Spojrzałam na niego, lecz po chwili spuściłam wzrok na moje ręce. Cały czas zdrapywałam czarny lakier, który miałam na paznokciach.
- Patrick, mówiłeś, że Destiny była szantażowana przez twoją siostrę... O co chodziło ? - spytał mój obrońca.
- Dest zgubiła kiedyś swój pamiętnik. Jessie go znalazła i przeczytała. Poznała tam wszystkie sekrety Destiny i mówiła, że ma za nią śpiewać, bo inaczej wszyscy się dowiedzą, że podoba jej się...- nie dokończył.
- Tak, że podoba jej się Harry - dodała ze śmiechem Jessie. Niepewnie spojrzałam na "H". Nie byłam już w nim zakochana, ale mimo to bałam się jego reakcji.
- Jejku, Destiny... Mogłaś mi powiedzieć. Przecież zrozumiałbym - powiedział Hazza.
- Harry, Jessie przeczytała wpis, który pisałam dosyć dawno temu. To uczucie już minęło - odparłam, a Harry ucichł.

***
   Wszystko dobrze się skończyło. No prznajmniej dla mnie. Patrick niestety dostał karę roku przebywania w poprawczaku. Było mi smutno, ponieważ wiedziałam, że to wszystko przeze mnie. Jedyne co było w tym pozytywne, to to, że nie musiałam już nic udawać, nie byłam pod niczyją kontrolą.

***
   Razem z rodzicami i Chris'em wróciliśmy do domu. Od razu włączyłam twitter'a i dodałam wpis :
" Ugh... Oskarżona o coś czego nie zrobiłam. Co za sprawiedliwość. Na szczęście wszystko się wyjaśniło ! I'm Free ! <3 "
Z u śmiechem dodałam to co napisałam. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Postanowiłam, że otworzę. Za drzwiami stał Harry.
- Hej - uśmiechnął się.
- Cześć - niepewnie powiedziałam.
- Możemy porozmawiać ? - spytał, a ja popatrzyłam za siebie. Wszyscy siedzieli w jednym pokoju i patrzyli na moją rozmowę z Harry'm.
- Tak, pewnie... Ale nie tutaj - oznajmiłam wychodząc z mieszkania i zamykając drzwi.
- Destiny, chciałem cię przeprosić - powiedział.
- Ale nie masz za co przepraszać - uśmiechnęłam się.
- Mam... Przecież ja cały czas myślałem, że to Jessie jest tą wspaniałą dziewczyną, która pisze tak niesamowite piosenki i tak ładnie śpiewa. Na tej randce... Jakbym wiedział, że to ty... To wszystko było by inaczej. Myślałem, że to Perry jest tą dziewczyną, z którą tak fajnie się rozmawia, która tak bardzo zna się na muzyce. Przepraszam... - przytuliłam go.
- Przecież to nie twoja wina. Nikt o tym nie wiedział.
- Najgorsze jest to, że fani mojego zespołu myślą, że Jess tak ładnie śpiewa. Chyba musimy to jakoś naprawić - dodał.
- Eh... Nie chcę się mieszać w życie sław. Nie muszą wiedzieć, kto tak na prawdę śpiewał. Po prostu powiedzcie im, że ta dziewczyna, śpiewała głosem kogoś innego, ale nie musicie mówić kogo.
- Nie chcesz być sławna ?
- Nie.
- Przecież z takim głosem... Jejku, mogłabyś być lepsza od wszystkich innych wokalistek.
- Harry, zawsze marzyłam o tym, aby coś osiągnąć, ale nie chciałam zaczynać w taki sposób.
- Wiesz, zawsze możemy zacząć wszystko od nowa. Rozmawialiśmy z chłopakami i bardzo chcemy ci pomóc. Potrzebujemy tylko twojej zgody - zaczęłam się chwile zastanawiać. Fajnie by było stać na scenie przed milionami fanów i robić to co się bardzo lubi. Bardzo często obserwowałam różne sławy jak Selena Gomez. Zawsze świetnie się bawiła na scenie i przy okazji zarabiała. Może byłoby to dobre rozwiązanie ? Zaczęłabym po prostu pracować na siebie.
- Zastanowię się jeszcze - powiedziałam.
- Dobra. To jutro w szkole jeszcze pogadamy - uśmiechnął się.
- Ok. Pa - dodałam. Szybko weszłam do mieszkania. Zobaczyłam wszystkich stojących pod drzwiami. Okazało się, że wszystko podsłuchiwali.
- Haha ! Co wy robicie ? - zaczęłam się śmiać.
- Sprawdzamy wytrzymałość drzwi - powiedział mój tata. - Mmm... Dębowe... Mocne - uderzył pięścią i poszedł oglądać telewizor, a inni za nim. Szybko wróciłam do mojego pokoju, w którym siedział Chris.
- Hm... Mogę cię o coś zapytać ? - powiedziałam siadając na łóżku. Chłopak przestał patrzeć w ekran laptopa i spojrzał mi w oczy.
- No pewnie - uśmiechnął się.
- Jesteś mi jedyną bliską osobą. Jesteś moim przyjacielem więc hm... Harry był tu przed chwilą i powiedział, że jego zespół chce mi pomóc w zrobieniu kariery muzycznej, lecz nie wiem czy się na to zgodzić. Uważasz, że powinnam przyjąć pomoc od 1D ?
- Uważam, że tak. Nie powinnaś marnować swojego talentu. Pokaż innym na co cię stać - rzekł.
- Może masz rację - uśmiechnęłam się.

***
   Chris i ja cały wieczór rozmawialiśmy o muzyce. Wyobrażaliśmy sobie jak to będzie, jeśli stanę się trochę popularna. Wydawało się, że będzie świetnie. Bardzo bym chciała osiągnąć tyle ile Selena Gomez lub Miley Cyrus. Szczerze mówiąc to bardzo je podziwiałam. Walczyły o swoje marzenia z całych sił.



***

Jest 4 !!
Szkoda tylko, że ten blog i "Maybe it's not too late" czytają może tylko 2-4 osoby. No ale cóż. Nie zmuszam :)
Pozdrawiam, Carolcieeekkk xxx

piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 3

     Kolejnego dnia nie miałam ochoty rozmawiać z Jessie, lecz musiałam. Okazało się, że będzie ona "śpiewała" na koncercie One Direction wieczorem. Mieliśmy zrobić to tak, że Patrick podłączy mój nagrany głos do mikrofonu Jessie tak, że będzie wyglądało, jakby to ona śpiewała.
     W szkole Harry i Jess cały czas się całowali, przytulali i trzymali za ręce. Miałam ochotę wydłubać sobie oczy, aby tego nie widzieć.
    
***
    Wieczorem razem z Patrickiem i Jessie pojechaliśmy na halę, gdzie miał być koncert 1D.
- A co oni tu robią ? - zapytał Zayn, gdy zobaczył mnie i Patrcik'a.
- No wiesz, to moje dwa ukochane talizmany - zaśmiała się.
- Mówiłaś, że nienawidzisz Destiny - odparł "Z".
- Taa, no wiesz... To dziewczyna mojego brata. On się bez niej nigdzie nie rusza - powiedziała, a ja zrobiłam zdziwioną minę.
- Nie jestem jego dziewczyną - powiedziałam - on jest młodszy ode mnie.
- Destiny, Destiny, Destiny... Nie musisz już tego udawać. To nic, że Patrick ma 14 lat... I tak wiem, że go bardzo kochasz. Przecież wiek, nie gra różnicy - chwyciła mnie za ramię.
- Pożałujesz tego - szepnęłam jej do ucha.
     One Direction świetnie bawili się na scenie. Podobało mi się w nich to, że potrafią połączyć pracę z zabawą.
- Teraz na scenie pojawi się dziewczyna, która ma niesamowity głos i osobowość - zaczął Harry.
- Zapraszamy do nas Jessie Perry ! - wykrzyknęli wszyscy razem. W tym samym momencie na scenę weszła rudowłosa. Patrick podpiął do jej mikrofonu play-back i wszystko poszło świetnie. Na koniec występu dziewczyna otrzymała głośne oklaski i całusa od Harry'ego.
     Gdy Jess chciała schodzić ze sceny zatrzymał ją Harry.
- Hey, zaśpiewaj z nami jeszcze piosenkę what makes you beautiful - rzekł do mikrofonu. Nasza trójka zrobiła ogromne oczy.
- Chwilka... Zaśpiewam, ale poczekajcie chwilkę - powiedziała zbiegając ze sceny. W między czasie chłopcy zaśpiewali piosenkę Moments.
- Destiny... Będziesz śpiewać do jednego mikrofonu i będzie to wyglądało, jakbym ja śpiewała - oznajmiła dając mi mikrofon.
- Kurde, no dobra... - odparłam niechętnie. Szybko poszłam do miejsca, gdzie byłam mało widoczna, lecz widziałam całą scenę. Strasznie się denerwowałam. Zaczął Liam. Następnie Harry i potem wszyscy refren. Starałam się dobrze śpiewać. Mój głos nie był rozgrzany, więc średnio mi wyszło. Wiedziałam, że stać mnie na więcej. Miałam ochotę w pewnym momencie strasznie zafałszować, ale nie chciałam robić jej obciachu.

***
     Po długim koncercie chłopcy zrobili "after party". Liam bardzo chciał, abym przyszła, lecz powiedziałam, że bardzo się spieszę. Byłam strasznie zła. Miałam ochotę wygarnąć komuś, wyżyć się... Wściekła weszłam do mieszkania.
- Destiny, oglądasz z nami film historyczny ? - zapytał tata.
- Nie dzięki, nie lubię takich filmów - powiedziałam.
- Ciebie nic normalnego nie interesuje. Ciągle tylko siedzisz przed tym komputerem, lub oglądasz jakieś głupie seriale - rzekł.
- Głupie ? Może dla ciebie takie są, a dla mnie nie. Popatrz też czasami na innych i licz się z ich zdaniem. Nie jesteś jedyny na tym świecie - słowa same wymykały się z moich ust niekontrolowane - Dla mnie są głupie te filmy, które ty oglądasz, więc widzisz... - sama nie wiedziałam, czemu nagle stałam się taka chamska. Ta sytuacja z Jessie strasznie mnie zmieniła. Nie chciałam ranić taty, ale nagle coś we mnie pękło. Nie kontrolowałam tego !
- Tato, przeprzeszam... Ja nie chciałam... - nie pozwolił mi dokończyć.
- Dobrze wiem co chciałaś - spuścił głowę w dół po czym poszedł do pokoju jego i mamy. Strasznie żałowałam tego, co mu powiedziałam. Weszłam do mojego pokoju trzaskając drzwiami. Chodziłam po całym pokoju przeklinając na siebie.
- Destiny ! Ty suko ! Wkurwia cię jedna osoba, a wyżywasz się na innych - mówiłam cicho do siebie. Włączyłam laptopa. Szybko uruchomiłam Google Chrome i wpisałam Twitter. Szybko dodałam bezsensownego tweet'a :
" Przez tych wszystkich ludzi robi się ze mnie zimna suka. Pomocy ! ;( "
   Było już dosyć późno. Mimo to nie chciało mi się spać. Byłam już w piżamie i leżałam na moim łóżku rozmyślając o całym moim życiu. Miałam tylko 16 lat, ale mimo to pełno problemów, o których nie mogłam nikomu powiedzieć. Gdybym powiedziała rodzicom od razu chcieliby porozmawiać z Jessie, ale ja tego nie chciałam. Nie chciałam być małą Destiny, która nie potrafi sobie poradzić z życiem. W pewnym momencie wstałam bez zastanowienia. W domu było już cicho, ponieważ rodzice spali. Szybko się ubrałam w czerwone rurki, białą bluzkę z krótkim rękawkiem. Wzięłam telefon i klucze po czym po cichu wyszłam z domu. Miałam ochotę na długi nocny spacer. Było chłodno. Niby lato, ale w nocy i tak nie było za ciepło. Mimo wszystko nie wróciłam do domu. Zaczęłam podążać wzdłóż chodnika. Co jakiś czas obok mnie przejeżdżał jakiś samochód. Trochę się bałam... No wiecie, drobna dziewczyna w środku nocy spaceruje w ciemnych zaułkach... Chociaż, co kolwiek się stanie i tak nikt nie będzie za mną tęsknił. Nagle usłyszałam głośny szelest krzaków. Zatrzymałam się na chwilę. Moje serce szybciej zabiło. Nagle przede mną pojawiła się wysoka postać. Nie wiedziałam co robić. Stać ? Uciekać ? Krzyczeć ? Siedzieć cicho ? Po prostu stałam patrząc przed siebie.
- Co ty tu robisz o tej porze ? - usłyszałam znajomy mi głos. Po chwili zrozumiałam, że był to Niall Horan.
- Spaceruję... A ty ? - zapytałam.
- To samo - zaśmiał się.
- Nie mogłam zasnąć - oznajmiłam.
- A mogę w końcu dowiedzieć się jak masz na imię ? - spytał stojąc przede mną.
- Destiny.
- Miło mi.
- Mi również - rzekłam. Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać.
- Hm... Przejdziemy się ? - spytał chłopak.
- Tak, z chęcią - uśmiechnęłam się, choć pewnie nie było tego widać. Zaczęliśmy chodzić między różnymi budynkami.
- Tak więc słyszałem, że jesteś dziewczyną brata Jessie - powiedział chłopak.
- Nie... Jessie tak powiedziała. Tak na prawdę mnie i Patrick'a nic nie łączy - oznajmiłam stanowczo.
- Czemu ciągle gdzieś z nią jeździsz, lub się widujecie ? Przecież widać, że za sobą nie przepadacie - zapytał.
- To dość skomplikowane. Nikt nigdy tego nie zrozumie.
- Hm... Wiesz. Ja bardzo dużo zrozumiem i myślę, że jeśli powiedziałabyś mi o tym zrozumiałbym.
- To już nawet nie o to chodzi, że byś nie zrozumiał. Po prostu nie mogę o tym mówić.
- Eh... Szkoda.
- Powiem ci tylko, że wpakowałam się w niezłe bagno przez jeden głupi zeszyt. Z Jessie nie warto zadzierać. Lepiej trzymać się od niej z daleka.
- Co masz na myśli ?
- Ona leci tylko na kasę i ciągle szuka jakiegoś powodu, aby kogoś ośmieszyć, lub go szantarzować.
- Czyli ona jest z Harrym dla kasy i sławy ?
- Eh... Tak, ale proszę cię, nie mów nikomu o tym, że ci to powiedziałam. Mogę mieć przez to przechlapane.
- Czemu tak bardzo boisz się Jessie ? Przecież ona nie może ci nic zrobić.
- Ona... Przeczytała mój pamiętnik. Teraz wie, kto mi się podoba i zna moje inne sekrety - wydusiłam z siebie słowa.
- Co za su... Oj sorki, nie będę przy tobie przeklinał.
- Nie no spoko, sama dzisiaj dużo słów mówiłam... Hm... Tak więc teraz muszę robić coś, co Jessie mi każe, bo inaczej powie wszystkim o tym, że podoba mi się...- na szczęście nie dokończyłam.
- No kto ci się podoba ? Mi możesz powiedzieć - uśmiechnął się.
- Nikt, nieważne... - speszyłam się. Nagle zawiał chłodny wiatr.
- Kurde, zimno, co ? - odparł ściągając bluzę i narzucając ją na mnie.
- Nie, nie trzeba... - uśmiechnęłam się.
- Nie lubię kiedy dziewczyna marznie.
- Heh. Czemu każdy chłopak nie może być taki jak ty ? - powiedziałam moje myśli na głos.
- Miłe - zaśmiał się. Przez chwilę znowu panowała cisza. Nagle znaleźliśmy się pod moją kamienicą.
- Muszę już iść, bo będę miała przechlapane, jeśli rodzice się obudzą - oznajmiłam oddając mu bluzę. - Dziękuję za miłą rozmowę i spacer.
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość.
- Hah, na pewno skorzystam - zachichotałam. Pożegnaliśmy się i weszłam do środka.
   Cały wieczór myślałam o Niall'u. Był on na prawdę fajny. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Przypominałam sobie całą naszą rozmowę i na samą myśl o nim głupio się uśmiechałam przygryzając wargę. Na ciele zaczynałam mieć gęsią skórkę.
Dest ! Nie możesz się w nim zakochać !
Czułam jakbym coś do niego czuła. Rozmyślałam nad tą sytuacją cały czas. Nie mogłam się zdecydować. Harry, Liam i Niall byli tacy cudowni.
Harry - słodki i zabawny
Liam - słodki i godny zaufania
Niall - słodki i romantyczny
To było strasznie skomplikowane. Nie mówiłam o tym wcześniej, ale po mojej szczerej rozmowie z Liam'em zaczęłam coś do niego czuć. Nie był mi już taki obojętny. Muszę przyznać, że bardzo szybko przywiązywałam się do innych.

***

   Kolejnego dnia w szkole było okropnie nudno i gorąco. Każdy szukał jak najchłodniejszego miejsca. Na zewnątrz było 35 stopni. Nie mogłam wytrzymać. W dodatku byłam ubrana na czarno. Czarne długie spodnie, koszulka z tym samym kolorem i glany.
     Za każdym razem jak One Direction przechodzili obok mnie Niall nawet się do mnie nie odezwał. No ale cóż... Czego mogłam się spodziewać ? Przecież nie mógł sobie psuć reputacji rozmawiając z jakąś niewidzialną spoconą świnią. Było mi strasznie gorąco. Związałam włosy czarną gumką którą zawsze miałam na nadgarstku.
    
***
   Po szkole wyszłam na zewnątrz. Zaczęłam zmierzać w stronę domu, lecz nagle zobaczyłam na boisku 1D grających w koszykówkę bez koszulek. Mmm... Widok nie do opisania.
   W drodze do domu przypomniałam sobie o wczorajszej kłótni z tatą. Postanowiłam iść do jego pracy, aby go przeprosić.
   Gdy byłam na miejscu kolega taty uświadomił mnie, że mój ojciec pojechał do klientów i nie wiadomo kiedy wróci.
- Przekazać mu coś ? - zapytał.
- Hm... Mogę napisać mu list ? - spytałam.
- Pewnie. Siadaj, już ci dam jakąś kartkę i długopis - wskazał na miejsce przy jednym ze stolików. Usiadłam i po chwili pisałam już list :
" Drogi Tato.
  
   Wiem, że jesteś na mnie bardzo zły, lecz wczoraj byłam bardzo zła z powodu pewnej sprzeczki z koleżanką. Sama nie wiedziałam już co mówię. Nie chciałam powiedzieć Ci tak przykrych słów bo nawet tak nie myślę. Po prostu nie panowałam nad sobą. Mam nadzieję, że szybko mi wybaczysz.
   Przepraszam, że piszę ten list, ale nie potrafię spędzić jednego dnia z myślą, że jesteś na mnie zły.
   Jeszcze raz przepraszam.
                                                         Destiny"


Przekazałam list miłemu mężczyźnie i wróciłam do domu. Siedziałam w pokoju w krótkich jeansowych spodenkach i górze od stroju kąpielowego. Włosy miałam związane w długi kucyk, który lekko opadał mi na plecy. Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie przejęłam się tym, gdyż wiedziałam, że mama otworzy. Nagle usłyszałam głośne okrzyki radości. Szybko założyłam białą prześwitującą koszulkę i wyszłam z pokoju. Ujrzałam tam moich znajomych, którzy mieszkali we Francji. Umieli angielski, ponieważ kiedyś mieszkali kilka przecznic dalej ode mnie, lecz sprzedali mieszkanie i wyjechali do Paryża. Pani Bettie i pan John mieli syna o rok starszego ode mnie. Był on na prawdę fajny. Długo go znałam... Może jakieś 11 lat. Gdy się wyprowadził nasz kontakt się urwał. Chłopak miał na imię Christian. Był długowłosym blondynem o niebieskich oczach. Miał duże rwanie u dziewczyn.
- Dzień dobry - przywitałam się przytulając po kolei trójkę dawnych znajomych. Gdy byłam w objęciach kolegi poczułam bardzo ładne męskie perfumy. Chciałam tam zostać, lecz nie wypadało. Mama kazała zabrać mi Christian'a do mojego pokoju. Tak też zrobiłam. Usiedliśmy i od razu zaczęliśmy rozmawiać.
- Jejku, jak ja dawno cię nie widziałem - popatrzył mi w oczy.
- Ja ciebie też... Z jakieś...Hm... 3 lata - oznajmiłam.
- No. Ale na szczęście przyjechałem tu na wakacje. Twoi rodzice zgodzili się, abyśmy mieszkali u was przez te 2 miesiące - uśmiechnął się.
- Słucham ? - powiedziałam wytrzeszczając na niego gały.
- Będziemy u was przez 2 miesiące - powtórzył.
- Ale fajnie - skłamałam. Nie chciałam za bardzo, aby mieszkali u nas. Mieliśmy już mało miejsca, a co dopiero przyjąć kolejne trzy osoby.
- Teraz all day, all night będziemy spędzać ze sobą czas - uśmiechnął się.
- No nie wiem, nie wiem... Mam jeszcze 2 tygodnie szkoły - zaśmiałam się.
- No ale jak wrócisz, to będziemy mogli ciągle gadać - dodał.
- Ekstra... - sztucznie się uśmiechnęłam.

***
   Po krótkiej rozmowie, razem z kolegą postanowiliśmy iść na spacer. Wzięłam telefon i trochę kasy po czym wyszliśmy z mieszkania. Spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wspominaliśmy dawne czasy jak to było, gdy byliśmy malutkimi dziećmi. W pewnym momencie zobaczyłam One Direction. Błagałam Boga w myślach, aby mnie nie zauważyli, lecz było inaczej. Od razu mnie ujrzeli.
- Eii, czy ona czasem nie jest z bratem Jessie ? - powiedział cicho Zayn, lecz usłyszałam.
- Nie. To była tylko głupia plotka - dodał Niall patrząc na mnie. Od razu lekko się uśmiechnęłam.
   W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam.
- Destiny ! Czekam w szkolnym studio. Przyjdź szybko - usłyszałam Jessie. Po tych słowach się rozłączyła nie dając mi nawet odpowiedzieć.
- Em... Chris, ja muszę iść do mojej szkoły - oznajmiłam.
- Pójdę z tobą - uśmiechnął się.
- To nie jest dobry pomysł.
- No weź... Tak dawno się nie widzieliśmy - jego słowa do mnie przemówiły. Faktycznie dawno się z nim nie widziałam i chciałam spędzić trochę czasu z nim.
- No dobra, ale obiecaj, że co kolwiek tam usłyszysz, to zostawisz to dla siebie - powiedziałam.
- Obiecuję - uśmiechnął się.
- Dobra, chodźmy - po moich słowach szybkim tempem poszliśmy do mojej szkoły. Weszliśmy do studia Jessie i Patrick już tam na nas czekali.
- Kto to jest ? - spytała oburzona dziewczyna.
- To Christian, mój kumpel - oznajmiłam.
- Co on tu robi ? - zapytała.
- Przyszedł ze mną, bo przyleciał na wakacje z Francji.
- Aha... Przystojny - uśmiechnęła się.
- Em... On mieszka we Francji, ale pochodzi z Londynu, więc umie angielski - dziewczyna się speszyła.
- Mniejsza o to... Musiałaś tu przyjść bo nagrywamy nową piosenkę. Tamtą wszyscy już słyszeli - oznajmiła.
- Słucham ? Umawialiśmy się na jedną piosenkę. Nie mam zamiaru więcej za ciebie śpiewać. To nie fair !
- Czy wszyscy mają się dowiedzieć to tym, że kochasz Harry'ego ?! - powiedziała chamsko.
- Nie - odparłam spuszczając na dół głowę. - Tak w ogóle, to już mi się nie podoba... Za bardzo gwiazdorzy - uświadomiłam ją.
- No i ? Ale kochałaś go... - po jej słowach zaczęliśmy myśleć nad piosenką, którą mogliśmy nagrać. Dziewczyna chciała, abym napisała kolejną. Miałam ich pełno, lecz nie chciałam o tym mówić.
- No dobra, mam taką jedną piosenkę zapisaną w telefonie - wyciągnęłam mój telefon LG GM360 po czym włączyłam jej tekst :

1. Zawsze ja byłam
Tą najgorszą.
Gdzie tylko słyszałam moje imię
Był tam również śmiech.


2. Ciągle słyszałam tylko
" Czy ty nie możesz być
tak doskonała jak twoja
koleżanka ?!" Ale powiedzcie teraz...


Ref : Kto śmieje się ostatni ?
Kto śmieje się ostatni ?
Kto śmieje się ostatni ?
No kto ?
Tak, ja 2x


3. To zawsze ja dostawałam
Śnieżkami po twarzy
I wracałam do domu
Cała mokra.


4. To ja płakałam,
Słysząc brzydkie słowa
Na mój temat,
Ale teraz...


Ref : Kto śmieje się ostatni ?
Kto śmieje się ostatni ?
Kto śmieje się ostatni ?
No kto ?
Tak, ja 2x


5. Zawsze każdy patrzył,
Na mój nieidealny wygląd.
Nigdy nikogo nie obchodziło,
Co kryje się wewnątrz tej dziewczyny.


6."Nigdy nie będę z ciebie dumna".
Słysząc te słowa
Załamywałam się,
Ale teraz... ?


Ref : Kto śmieje się ostatni ?
Kto śmieje się ostatni ?
Kto śmieje się ostatni ?
No kto ?
Tak, ja 2x


- Świetne ! Nagrywamy ! - krzyknęła Jess po przeczytaniu. Było przy tym dużo pracy. Pierwsze nagranie do tego muzyki, a potem wokalu. Siedzieliśmy w studio do 4 nad ranem. W drodze do domu Chris mnie zapytał :
- To ja już nie rozumiem... Ty śpiewasz świetnie, ale Jessie nie i... Jak wy to robicie, że ona udaje, że śpiewa, a tak na prawdę wszyscy słyszą twój głos ? - spytał.
- Haha ! Istnieje coś takiego jak technologia 21 wieku, kochany - zaśmiałam się. Do domu dotarliśmy około 4:20. Od razu położyliśmy się spać. Spaliśmy na jednym łóżku, ponieważ nie chcieliśmy budzić rodziców, aby wyjaśniać, gdzie Christian ma spać. Kiedyś przecież spaliśmy na jednym łóżku przez kilka dni, więc nie grało to większej różnicy.

***
   Spałam tylko 3 godziny, ponieważ zadzwonił mój budzik. Musiałam iść do szkoły. Po cichu wydostałam się z łóżka i ubrałam tym razem krótkie czarne jeansowe spodenki i białą bokserkę, do tego nałożyłam jakiś długi naszyjnik, a także bandamkę koloru czerwonego. Pasowała mi do włosów i trampek.
- Wow ! Destiny, wyglądasz... Hm... Inaczej - powiedział tata. Znaczyło to, że już nie jest na mnie zły.
- Hm... Uznam to za komplement... Dziękuję - zaczęłam się śmiać. Szybko zjadłam śniadanie, umyłam zęby i tata podwiózł mnie do szkoły.

***

   Po kilku lekcjach nadszedł czas na lunch. Poszłam do stołówki. Wzięłam tylko jabłko i butelkę wody, po czym usiadłam przy jednym z pustych stolików.
   Po dzwonku zaczęła się lekcja angielskiego. Nauczycielka powiedziała, że zrobi nam wolną lekcję, ponieważ jest za gorąco, aby uczyć. Wszyscy się ucieszyli. Każdy z kimś rozmawiał, tylko ja siedziałam sama wpatrzona w zieloną tablicę.



***

Haha ! Jest 3 ! :) Komentujcie, komentujcie, komentujcie !!! :D
Dzisiaj kolejny raz oglądałam film "Never Say Never". Mimo iż nie jestem jakąś mega fanką Justin'a Bieber'a to i tak nadal gdzieś w środku jestem Beliberką i zawsze po części nią będę mimo, że denerwuje mnie trochę zachowanie Justin'a :D Rozumiem, że każdy się zmienia, więc nadal go nawet lubię ^^
Pozdrawiam wszystkich ;* <333
Paa ;* xo xxx

środa, 22 lutego 2012

Rozdział 2

     Kolejnego dnia wstałam bardzo zmęczona. Zrobiłam to co każdego poranka, po czym poszłam do szkoły.
     Na hiszpańskim nie chciało mi się słuchać nauczyciela, dlatego włożyłam do uszu słuchawki z iPod'a i zaczęłam słuchać muzyki. Nauczycielka nie zauważyła kabelków, ponieważ ukryłam je pod bluzą.
     Angielski szybko zleciał, ponieważ nauczycielka pieprzyła o jakiś głupotach.
     Tak samo było z matematyką, historią, chemią, biologią i muzyką. Na wszystkim nudy.
     Po wszystkich lekcjach wybrałam się do studia nagraniowego naszej szkoły. Nie wiem po jaką cholerę ono tam było, no ale było. Patrick i Jessie czekali już tam na mnie. Jess jak zawsze dodała głupi komentarz na temat mojego wyglądu. Szczerze mówiąc, miałam to głęboko w czterech literach.
- Dest ! Jak ty się wyrażasz ?! - powiedziałam do siebie w myślach.
- Weź się pieprz idiotko ! - odpowiedziałam samej sobie. No ładnie ! Ze mną jest co raz gorzej !
- Em... No ok, jesteśmy w tym dziwnym studio, ale tu jest tyle przycisków, ekraników i członek męski wie czego jeszcze... Nie wiem co mam tu robić. Nigdy nie byłam w takim miejscu ! - zwróciłam się do rudowłosej dziewczyny z brązowymi oczami ( Jessie ).
- Tak, wiem. Patrick ci wszystko wyjaśni - uśmiechnęła się pokazując swoje ząbki, które dopiero co wybielała i prostowała.
- Yhm... Dobrze - odparłam niepewnie zerkając kontem oka na chłopaka, który siedział przed całym sprzętem.
     Gdy już wiedziałam co i jak zaczęliśmy nagrywać mój wokal. Nagrywaliśmy piosenkę, którą kiedyś napisałam. Jess wykradła mi kartkę z piosenką z pamiętnika. Zaczęłam śpiewać :
1. Zwykły czarny T-shirt
Ze śmiesznym napisem,
Duża bluza,
Czarne rurki i zwykłe trampki.
To właśnie ja, A nie różowa lala.


Ref : Wiem kim jestem
Taka pozostanę,
Nic mi więcej nie potrzeba,
To ja !
Jeśli chcesz, abym się
Zmieniła dla Ciebie,
To po prostu
Pokażę Ci mój środkowy palec.


2. Zwyczajna fryzura,
Lekki make-up,
Naturalny nos i usta
Nie pomalowane paznokcie,
To właśnie ja !
A nie jakaś plastikowa lala.


Ref : Wiem kim jestem
Taka pozostanę,
Nic mi więcej nie potrzeba,
To ja !
Jeśli chcesz, abym się
Zmieniła dla Ciebie,
To po prostu
Pokażę Ci mój środkowy palec.


3. Kiepska ze mnie matematyczka,
Nie potrafię Niemieckiego,
Nie znam się na chemii,
Wkładam jedynie mentosy do coli.
To właśnie ja !
A nie jakaś przemądrzała kujonka.


Ref : Wiem kim jestem,
Taka pozostanę,
Nic mi więcej nie potrzeba,
To ja !
Jeśli chcesz, abym się
Zmieniła dla Ciebie,
To po prostu
Pokażę Ci mój środkowy palec.


4. Mam swój świat,
Internetowych znajomych,
Nie lubię dyskotek,
I piszę piosenki.
To właśnie ja !
Ta, która wie co lubi.


Ref : Wiem kim jestem
Taka pozostanę,
Nic mi więcej nie potrzeba,
To ja !
Jeśli chcesz, abym się
Zmieniła dla Ciebie,
To po prostu
Pokażę Ci mój środkowy palec.


5. Jestem uzależniona od facebook'a i twitter'a
Kocham pisać piosenki i je śpiewać,
Lubię czytać książki, jeśli nie są to lektury.
Robię dużo błędów.
To właśnie ja !
A nie ktoś inny.


Ref : Wiem kim jestem
Taka pozostanę,
Nic mi więcej nie potrzeba,
To ja !
Jeśli chcesz, abym się
Zmieniła dla Ciebie,
To po prostu
Pokażę Ci mój środkowy palec.


6. Wolę Disney Channel od Discovery
Wolę Adele od Lady Gagi
Wolę Bruno Mars'a od Adama Lamberta
Wolę One Direction od Jonas Brothers.
To właśnie ja !
Ta nie idealna !


Ref : Wiem kim jestem
Taka pozostanę,
Nic mi więcej nie potrzeba,
To ja !
Jeśli chcesz, abym się
Zmieniła dla Ciebie,
To po prostu
Pokażę Ci mój środkowy palec.


7. Jestem dumna z mojego pochodzenia,
Cieszę się, gdy dostanę 3 z historii,
Śmieję się w najbardziej nieodpowiednim momencie,
Płaczę, gdy inni się śmieją.
To właśnie ja !
Ta, która jest zawsze sobą.


Ref : Wiem kim jestem
Taka pozostanę,
Nic mi więcej nie potrzeba,
To ja !
Jeśli chcesz, abym się
Zmieniła dla Ciebie,
To po prostu
Pokażę Ci mój środkowy palec.

Napisałam te piosenkę, gdy kiedyś kilka osób zaczęło mówić brzydko na temat mojego wyglądu i charakteru. Oni tego nie widzieli, ale mi to pomogło.
    Jessie zamieniła się ze mną miejscem i stanęła przed mikrofonem udając, że śpiewa. Wow ! Świetnie potrafiła używać PlayBack'u. W pewnym momencie do studia weszli One Direction.
- Wow ! - krzyknęli, gdy zobaczyli, że to Jessie "śpiewa". Dziewczyna szybko przerwała to co robiła i podeszła do nich.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy - uśmiechnął się do niej Liam.
- Nie, nie... Właśnie ćwiczę do przesłuchania na koncert pożegnalny - wyszczerzyła się do nich.
- Ćwiczysz na przesłuchanie ?! Ty już lepiej ćwicz na koncert ! Wystąpisz, co nie chłopaki ?! - mówił Hazza.
- No jasne ! - powiedzieli równo. Gdy Liam, Zayn, Niall i Louis wyszli z pomieszczenia Harry zaczął mówić do rudowłosej :
- Co robisz dzisiaj wieczorem ? - powiedział patrząc jej w oczy.
- Hm... Nudzę się.
- A co powiesz na wypad do restauracji ?
- No jasne.
- To wpadnę po ciebie o 18, ok ?
- Powiedz mi gdzie to i sama przyjdę - czułam, że dziewczyna coś planuje.
- Ok... Wyślę ci sms'em adres - uśmiechnął się i zaczął wychodzić. Gdy chłopak zamknął drzwi dziewczyna szybko odwróciła się do mnie i jej brata.
- Patrick ! Masz jakiś sprzęt, dzięki któremu będę mogła słyszeć co mówi do mnie Destiny z ukrycia ? - spytała szybko.
- Ale co masz na myśli ? - zapytał chłopak.
- Nie mam o czym gadać z Harry'm. On będzie chciał mówić tylko o muzyce, a ja się na tym nie znam, lecz on myśli inaczej. Destiny musi mi podpowiadać, co mam do niego mówić - wyjaśniła.
- Że słucham ? - rzekłam z miną "WTF?!". Nikt mi nie odpowiedział, tylko kontynuowali swoją korespondencję.
- No mam takie coś, że ty słyszysz co ktoś mówi do ciebie, a ten ktoś słyszy, to co mówisz do niego - wyjaśnił.
- Nie zrozumiałam, ani słowa, ale pewnie wiesz co mówisz - odparła głupia idiotka.
     Razem z tamtymi ludźmi niedorozwiniętymi ustaliliśmy, że będę u nich o 17:30. Nie miałam wyjścia, ponieważ Jessie zagroziła mi, że powie wszystkim o tym co kryło się w moim pieprzonym pamiętniku.
     Wyszłam ze studia. Włączyłam na odtwarzaczu muzyki piosenkę One Direction - Moments. Ta piosenka przypominała mi o moim dawnym przyjacielu, który popełnił samobójstwo. Na samą myśl o tym zbierało mi się na płacz. Ciągle miałam poczucie winy, ponieważ wiedziałam, że to przeze mnie się powiesił. Dzień przed Jego śmiercią wyznał mi miłość. Powiedziałam Mu, że nie chcę być jego dziewczyną, bo nie chcę psuć przyjaźni. Przez to chłopak zrobił coś głupiego. Postanowiłam iść na cmentarz, aby go odwiedzić. Była dopiero 16:51 więc miałam chwilę czasu.
     Usiadłam na ławce przed grobem. Zaczęłam płakać. Czemu On to zrobił ? Przecież mógł żyć dalej i znaleźć sobie inną dziewczynę... Opuściłam głowę i ukryłam twarz w dłoniach.
- Wszystko w porządku ? - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się. Zobaczyłam tam Liam'a Payne.
- Tak - upewniłam go.
- Nie płacz, będzie dobrze. Ludzie przecież odchodzą, ale w innym świecie są znacznie szczęśliwsi niż tu - odparł.
- Ale to strasznie boli, kiedy ma się świadomość tego, że przeze mnie ktoś się zabił - chłopak objął mnie ramieniem.
- To na pewno nie stało się przez ciebie - powiedział unosząc palcem moją brodę. Popatrzyłam w jego brązowe oczy.
- To moja wina. Powiesił się, bo powiedziałam mu, że nie chcę z nim być - odwróciłam wzrok.
- Eh... Słuchaj. Każdy w życiu popełnia wiele błędów. On akurat popełnił taki. Nie możesz do końca życia czuć się winna. Stało się. Najwidoczniej Bóg tak chciał... Chciał, abyś zrozumiała, że nie zawsze jest po naszej myśli... Nie zawsze jest tak jak my chcemy. Musimy się z tym pogodzić i iść dalej, walczyć... - przytulił mnie mocniej.
     O 17:30 byłam już u Jessie i Patrick'a. Przetestowaliśmy sprzęt, który wcześniej dyskretnie ukryliśmy. Muszę przyznać, że chociaż bardzo nienawidziłam rudej, to i tak wyglądała świetnie. Złota, krótka,obcisła sukienka cała pokryta cekinami leżała na niej świetnie. Do tego czrne szpilki podkreślały jej długie zgrabne nogi. Jej rude, długie, pocieniowane włosy pięknie opadały na ramiona. Do tego oczy pomalowane czarnym tuszem i eyeliner'em tego samego koloru, a także błyszczyk, który pięknie wyglądął na jej dużych ustach, które były po nie jednej operacji.
     10 minut przed umówioną godziną Patrick, ja i Jessie byliśmy już w restauracji. Dziewczyna zajęła jeden ze stolików, a my kilka za nią. Po kilku minutach przyszedł Harry, który przywitał rudą całusem w jej policzek pełen pudru.
- Ślicznie wyglądasz - oznajmił chłopak mierząc ją wzrokiem od góry do dołu.
- Wiem - zachichotała idiotycznie.
- Sorki, że tak od razu pytam, ale kiedy zaczęłaś śpiewać ? - spytał.
- Gdy miałam 11 lat jechałam z rodzicami samochodem - dziewczyna powtarzała po mnie - wtedy w radiu leciała jedna z piosenek Madonny. Zaczęłam spiewać. Mama i tata myśleli, że to radio. Wtedy zaczęłam ćwiczyć w cichym konciku.
- Wow ! To dokłądnie tak jak Niall ! - oznajmił zielonooki.
- Niall, a kto to ? - dodała sama od siebie.
- Przecież to chłopak z jego zespołu, krtynko ! - powiedziałam nieco głośniej, a ta debilka powtórzyła po mnie na głos.
- Ojj, sorki. Zaczynam gadać do siebie - powiedziałam, aby przekazała chłopakowi.
- Heh, też tak czasami mam... Hm... A ta piosenka ? Jest twoja ? - zaptał.
- Tak - powiedziała. Byłam zła, że przypisuje sobie moje piosenki, ale no cóż... UMOWA !
- Jest świetna - uśmiechnął się - musisz kiedyś zaśpiewać na naszym koncercie. Hm... A może nawet jutro. Mamy koncert w hali sportowej tu niealeko... Może wystąpisz ? - zapytał.
- Nie ! Powiedz nie ! - mówiłam do mikrofoniku.
- Tak - uśmiechnęła się.
- Miałaś powiedzieć nie ! - powiedziałam zła.
- To świetnie ! Porozmawiam z chłopakami i moim menadżerem i zadzwonię do ciebie co i jak - uśmiechnął się do niej.
     Po półtorej godziny podpowiadania Jessie co ma mówić do chłopaka, Harry zbliżył do niej usta i się pocałowali. Byłam zła ! Nie mogłam na to patrzeć ! Odpięłam od siebie mikrofon i słuchawki po czym szybkim tempem wyszłam z budynku. Odwróciłam się jeszcze raz patrząc na parę całujących się ludzi. Z moich oczu poleciały łzy. Zaczęłam biec przed siebie. Było ciemno. Nie bałam się. Nawet nie myślałam o tym, że może mi się coś stać. Miałam to głęboko w nosie.
     Gdy tylko dobiegłam do domu od razu weszłam do mojego pokoju zamykając drzwi na klucz i kładąc się na łóżku. Czułam łzy spływające na białą poduszkę, która po chwili była lekko poplamiona na czarno, gdyż ubrudziła się od tuszu do rzęs. Wstałam z łóżka używając przy tym resztek sił, które mi zostały. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki się wykąpać.
     Po długiej kąpieli położyłam się na miękkim łóżku pod ciepłą kołdrą. Przed zaśnięciem napisałam jeszcze twett'a :
" Nienawidzę jej ! Ktoś robi coś za nią, a ona na tym korzysta ! Nigdy nie czułam się gorzej niż teraz ;( "
Odłożyłam telefon pod poduszkę, po czym przeniosłam się w krainę snów.



***


Hey !! Po długim czasie dodaję już 2 rozdział ;p
Miałam już napisany kiedyś, ale gdy wyłączyli mi prąd to jakimś cudem się usunął z kompa ; /
No cóż... Muszę przyznać, że ten wyszedł mi nieco lepiej niż pierwsza wersja drugiego rozdziału. Trochę nawet się cieszę, że się usunął ;D Huehue ^^
Dzisiaj śmiechowa rozmowa z Sandrą ;** <333
Oj,oj... Chyba bardzo Cię kocham skarbie ! Haha ! <3333 ^^
Laska, weź Ty w końcy wydaj książkę !!!! <33
Dobra, lecę pisać już kolejny ;D
Paa ;* <333
Ps. Dawajcie komentarze :p No chyba, że nie czytacie ;D Haha ^^

sobota, 18 lutego 2012

Rozdział 1.

     Poranek w szkole jak to poranek. Wszyscy zaspani. No dobrze, nie wszyscy. One Direction - zespół znany na całym świecie. Chodzili do mojej szkoły. Ich muzyka nie była taka zła, lecz denerwowało mnie ich zachowanie. Uważali się za najlepszych. Podążali całą szerokością korytarza i każdy miał im robić miejsce. Stałam pod moją szafką z książkami do biologii, a także z moim pamiętnikiem, który prowadziłam od roku. Pamiętnik ? No ok, był to zwykły zeszyt stu kartkowy, ale zawierał wiele moich tajemnic. Pisało w nim co najbardziej lubię robić, o czym marzę i... Kto mi się podoba. Chodzi mi tu o Harry'ego Styles'a z 1D. Był on bardzo słodki, ale nidgy nie zwracał uwagi na takie dziewczyny jak ja. Może i dobrze ? Mogłam przynajmniej pomarzyć o nim z ukrycia. Wkurzało mnie u niego również to, że był bardzo zapatrzony w siebie. Szcerze mówiąc, to podobał mi się jedynie jego wygląd. W sumie to nie szalałam za nim tak bardzo jak inne dziewczyny. 
     Zatrzasnęłam moją szafkę i zaczęłam się odwracać. nagle poczułam, że wszystko co miałam w rękach spada na podłogę.
- Oj, przepraszam - usłyszałam głos chłopaka. Lekko uniosłam głowę w górę. Był to on... Szatyn o zielonych oczach.
- Nic nie szkodzi - zaczęłam zbierać książki z podłogi, a chłopak mi pomógł. Cały czas patrzył mi w oczy.
- Harry ! Idziemy ! - krzyknął Niall Horan.
- Em... Tak, tak jasne. Już idę - zwrócił się do blondyna, po czym podał mi książki. - Jeszcze raz przepraszam - uśmiechnął się i dołączył do swojego zespołu.
- Nie masz za co przepraszać - powiedziałam do siebie po chwili myślenia. Odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam tylko luzacko podążających pięciu chłopaków, a za nimi biegły różowe lalunie. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam podążać w stronę sali biologicznej, która miała numer 172. W klasie było już dużo osób. Weszłam do środka. Kilka dziewczyn zmierzyło mnie wzrokiem. Nie zwracając na to uwagi ruszyłam na sam koniec pomieszczenia. Usiadłam w ostatniej ławce. Stoliki były podwójne, lecz przeważnie siedziałam sama. Otworzyłam pamiętnik.
" Dzisiaj zderzyłam się na korytarzu z Harry'm. Patrzyl mi w oczy. Oh,ah,eh. Czemu to trwało tak krótko ? A no tak... Zawołali go jego kumple :/ Eh... Powinnam przestać o nim marzyć. Przecież i tak nigdy z nim nie będę. "
W tym momencie do klasy weszła nauczycielka. Była wściekła jak zawsze. Zero uśmiechu. Słyszałam tylko jej szorstki głos. Biola... Lubiłam nawet ten przedmiot, ponieważ dobrze sobie z nim radziłam. Gdyby nie ta nauczycielka lekcje stawały by się całkiem fajne. Kilkanaście minut po rozpoczęciu się lekcji do klasy szybkim krokiem wparował Styles.
- Przepraszam za spóźnienie - w tym momencie zaczęłam słyszeć westchnienia różnych panienek.
- Witaj Harry - na twarzy nauczycielki momentalnie pojawił się uśmiech, który nie za często widziałam.
- Witam panią, pani Morgan. Wygląda pani dzisiaj pięknie jak zawsze - posłał jej uśmiech - gdyby wystawała pani metka pisało by na niej pewnie " Made in heaven " - o żal... Najgorszy tekst jaki tylko może być.
- Dobrze Harry, siadaj już - nauczycielka posłała mu głupawy uśmieszek. Hazza zaczął podążać w stronę ostatnich ławek przybijając piątki innym chłopaką. Chłopak nie znalazł żadnej wolnej ławki z tyłu, dlatego spytał, czy może usiąść koło mnie. Bez słowa wskazałam mu ręką na wolne miejsce, po czym odsunęłam się od niego tyle ile tylko mogłam. Niby mi się podobał, ale jego zachowanie mnie denerwowało.
***
Po biologii nadszedł czas na angielski, który był nudny jak zawsze. Omawialiśmy jakiś wiersz.
Po angielskim najnudniejsza lekcja jaka tylko może istnieć - Historia ! Prawie na niej zasnęłam.
Uratował mnie dzwonek. W pośpiechu wyszłam z klasy. Poszłam w stronę mojej szafki. Otworzyłam ją mówiąć "Sezamie otwórz się" a dokładniej to stosując mój kod : 32211147. Zaczęłam wkładać książki. Czegoś mi brakowało.
- Ku*wa ! Gdzie mój pamiętnik ?! - szepnęłam do siebie. Nie mogłam uwierzyć w to, że zgubiłam coś, co zawierało opisy moich wszystkich dni. Może bym jeszcze jakoś przeżyła, gdyby nie było to bardzo ładnie podpisane na pierwszej stronie "Destiny Veronica Hope".
- Ty głupia idiotko, jak mogłaś to zgubić ?!! - uderzyłam się w czoło dwa razy.
- Tego szukasz ? - usłyszałam głos dziewczyny. Szybko się odwróciłam. obaczyłam tam Jessie. Była to laska, która miała kasy więcej niż rozumu. Trzymała ona w rękach mój pamiętnik. Podeszłam do niej chcąc odebrać swoją własność i mówiąc :
- Dzięki, że to znalazłaś.
- Nie tak szybko ! - odsunęła zeszyt w przeciwną stronę - coś za coś - uśmiechnęła się szyderczo.
- Co masz na myśli ? - zapytałam.
- Spotkajmy się dzisiaj pod Big Ben'em o 16. Objaśnię ci wszystko... Inaczej wszyscy dowiedzą się co tak bardzo skrywasz w tym swoim zeszyciku - powiedziała wymachując przedmiotem, a następnie dajac mi go to ręki. Ciężko przełknęłam ślinę. Dziewczyna zaśmiała się i ominęła mnie powolnym krokiem. Stałam chwilę patrząc przed siebie. Bałam się jej. Nie wiedziałam, co wrednego każe mi zrobić.
***
Po wszystkich lekcjach wyszłam ze szkoły przeciskając się przez tłumy uczniów. Przed szkołą jak zawsze czekali jacyś paparazzi. No cóż... Tak to jest jak się ma w szkole wielkie gwiazdy muzyki. Nagle podeszła do mnie jakaś babka z dyktafonem.
- Znasz może chłopaków z One Direction ?
- Oni nie zwracają uwagi na takie zwykłe dziewczyny jak ja. Oni należą do tych lepszych - powiedziałam bezmyślnie i odeszłam. po drodze do domu kupiłam sobie waniliowe cappucino. Szłam sobie pijąc je. Nagle zobaczyłam przede mną 5 idących chłopaków. Cały czas się wygłupiali. Byli to oni... 1D. Myślałam, że są jeszcze w szkole, skoro reporterzy na nich czekali. Szłam sobie spokojnie pijąc kawę. W pewnym momencie poszułam, że leżę na ziemi, a kawa i jeden z chłopaków na mnie.
- Jejku, bardzo cię przepraszam - usłyszałam twardy głos. - Ja to mam dzisiaj jakiegoś pecha... Pierwsze jakiejś lasce zrzuciłem książki, a teraz to.
- Wcześniej, to też byłam ja - powiedziałam patrząć mu w oczy. Chłopak szybko się podniusł i podał mi rękę i pomógł wstać.
- Jestem Harry - odparł nie puszczając mojej dłoni.
- Wiem kim jesteście...
- A ty jak masz na imię ? - zapytał.
- Em... Muszę już iść. Śpieszę się - powiedziałam omijając ich. Zasunęłam moją bluzę, aby nie było widać ogromnej plamy po kawie, po czym szybkim tempem poszłam do kamienicy w której mieszkałam. Wychodząc po schodach na 4 piętro przwitałam się z moją sąsiadką, która akurat szła na zakupy. Była to bardzo miła starsza pani. Lubiłam z nią rozmawiać. Gdy byłam pod drzwiami do mojego mieszkania wyciągnęłam klucze z torby i otworzyłam je. Weszłam do środka kładąc klucze na szafce na buty, która stała zaraz koło drzwi. Ściągnęłam buty i kurtkę, po czym poszłam przywitać się z mamą. Siedziała w kuchni i piekła ciasto.
- Cześć mamo - uśmiechnęłam się siadając przy stole.
- Hej córcia - odwzajemniła uśmiech - Jak było w szkole ?
- Nudno jak zawsze - oznajmiłam. Potem powiedziałam, że idę się uczyć matmy, bo ostatnio mi nie idzie. Rodzicielka tylko przytaknęła. Weszłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi na klamkę, trobę rzuciłam na łóżko na którym po chwili leżałam. Włączyłam twittera na telefonie i dodałam tweet'a :
" Dziwny dzień... Biedne książki, zmarnowana kawa :D A teraz biorę się za matmę :( Pomoże ktoś ? "

***
     Wybiła 16:00. Stałam już pod Big Ben'em. Jessie jeszcze nie było. Przyszła dopiero po jakiś 12 minutach. Nawet nie przejęła się swoim spóźnieniem.
- Cześć - przywitałam się z nią - po co miałam tu przyjść ?
- Spokojnie... Idziemy do mnie i wszystko ci wytłumaczę.
- Wolałabym jednak zostać tutaj.
- Po pierwsze nie chcę, żeby ktoś mnie z tobą zobaczył. Po drugie nie sądzę, żebyś chciała tu śpiewać.
- Co masz na myśli ? - zapytałam, a ona zaczęła iść przed siebie. Bez zastanowienia poszłam za nią. Po dłuższej chwili znalazłyśmy się w jej ogromnej willi. Od razu poszłyśmy do jej pokoju. Był cały różowy. Zaczęło mnie aż madlić od tego koloru.
- Hm... Na koniec roku jest koncert pożegnalny... - zaczęła.
- No tak, a co ja mam do tego ?
- To, że chciałabym tam wystąpić. Wiesz, wielka publika, One Direction i wielkie oklaski. Potrzebuję tylko kogoś, kto podłoży mi swój głos... Bo mnie niestety nie obdażono talentem muzycznym, za to jestem ładna - mówiła jak kompletny plastik, którym w sumie była.
- Pozwolę sobie ponowić pytanie. Po co ja ci do tego ?
- Śpiewaj...
- Co ?
- Śpiewaj bo inaczej inni dowiedzą się o twoich sekretach.
- Ale co mam śpiewać ?
- A co znasz ?
- Większość piosenek.
- No to zaśpiewaj Adele - Roling in the deep - powiedziała. Była to trudna piosenka do zaśpiewania, lecz muszę przyznać, że całkiem dobrze sobie z nią radziłam. Wystarczyło wiele godzin treningu.
"There's a fire starting in my heart,
Reaching a fever pitch and it's bringing me out the dark,
Finally, I can see you crystal clear,
Go ahead and sell me out and a I'll lay your ship bare,
See how I'll leave with every piece of you,
Don't underestimate the things that I will do,
There's a fire starting in my heart,
Reaching a fever pitch and it's bringing me out the dark,
The scars of your love remind me of us,
They keep me thinking that we almost had it all,
The scars of your love, they leave me breathless,
I can't help feeling,
We could have had it all, 
Rolling in the deep, 
You had my heart inside of your hand, 
And you played it to the beat"
- Spotykamy się jutro w naszym szkolnym studiu nagraniowym - oznajmiła.
- Ale po co ?
- Musimy nagrać twój wokal, abym mogła zaprezentować go na przesłuchaniu.
- Ale jak to zrobimy ? - zapytałam.
- Podłączymy mojego iPhone'a do głośników i będzie tam lecieć twój głos... Spokojnie. Mam brata mądralę, on się tym zajmie. A teraz spadaj z mojego domu... Zaraz przyjdzie moja kosmetyczka. Nie chcę, aby zobaczyła kogoś tak niezadbanego... - usłyszałam, po czym szybko wyszłam z jej domu. Nie sądziłam, że Jessie jest aż tak żałosna.
***
     Gdy byłam w domu od razu poszłam do swojego pokoju. Wzięłam do rąk pamiętnik, przez który miałam problemy i zaczęłam w nim pisać.
" Niby zastępujesz mi przyjaciółkę, ale mam przez Ciebie teraz problemy !! Jessie przeczytała Twoją zawartość i teraz mnie szantażuje. Muszę być jej play-back'iem bo inaczej powie wszystkim, że podoba mi się Harry i nie tylko o tym. Mam już tego dość. Chciałabym Cię potargać, ale komu bym się zwierzała ? Eh... "
Szybko schowałam go do torby i weszłam na twittera. Zobaczyłam twett'a :
@DestinyVeronicaHope matma ? Też mam z tym problemy :D
@Alexxxandra pouczymy się razem ? :P
@DestinyVeronicaHope no pewnie ! Wbijaj do NY ! :P
@Alexxxandra Haha ! No to chyba się jednak razem nie pouczymy. Dobra, ja spadam. Bye xo xx
@DestinyVeronicaHope Haha :D ciao xx
Potem wyłączyłam twittera i poszłam się wykąpać. Była już 21:26 więc byłam troche zmęczona. Pod prysznicem rozmyślałam sobie o dzisiejszym dniu. Żałowałam, że nie można cofnąć czasu... Po długiej kąpieli poszłam spać.



***


Jest pierwszy !!
Dedyk dla Karoliny F <3 ;D
Za to, że jesteś <3 ;*

piątek, 17 lutego 2012

Prolog !

     Destiny Veronica Hope. Tak właśnie się nazywam. Czemu ? Sama nie wiem. Rodzice nigdy mi tego nie tłumaczyli, ponieważ nigdy nie pytałam. Zawsze byłam obojętna samej sobie. Zwykłe długie czarne włosy z czerwonymi końcówkami, szerokie ciemne koszulki i spodnie rurki w tym samym kolorze, do tego ciągle te same czarne glany. Zwykła nastolatka z dosyć mocnym makijażem. Nie wyróżniałam się zbytnio od reszty. Nie lubiłam wychylać się za bardzo. Wolałam wtapiać się w tłum.
     Był to poniedziałkowy poranek. Musiałam wstać do mojej głupiej szkoły w Londynie. Tak, mieszkałam tam. Moi rodzice nie byli zbytnio bogaci. Tata pracował w firmie komputerowej mojego wujka, a mama ? Ciągle szukała jakiejś pracy idealnej dla siebie. Mieszkaliśmy w zwykłej kamienicy w centrum Londynu. Każdy mój poranek był taki sam. Na początku zwlekałam się z łóżka, potem szłam na śniadanie, które zawsze przygotowywała mi moja mama. Następnie zabierałam się za łazienkowe czynności.
     Do szkoły zawsze docierałam pieszo. Nie miałam bardzo daleko. Może jakieś 10 minut drogi. Gdy tylko weszłam do ogromnego budynku podążyłam w stronę mojej szafki z numerem 294.


***

Mamy Prolog !
Przepraszam kilka osób, że tak nagle zmieniłam bloga, ale wiecie jaka jestem... Taka niezdecydowana ;D
Mniejsza z tym... Mam jednak nadzieję, że się Wam podobają moje wypociny ^^ Napisałam to w jakieś 20 minut ;D
Komentujcie, a ja biorę się za pisanie Rozdziału number łan ! :D
Pozdrawiam, Carolcieeekkk xo